niedziela, 8 lipca 2012

Czwórka

Po przeczytaniu tego artykułu oboje spojrzeliśmy na siebie i przez chwilę nikt się nie odzywał. Nawet wkurzająca mucha, która cały czas bzyczała, umilkła. Jedno wyjście, a brukowce dopisują całą historię. Spojrzałam ponownie na Zayna, jego mina nie wyglądała na zabawną, ani na nieszczęśliwą, nie mogłam go rozgryźć. Gdy Zayn już miał coś powiedzieć, do pokoju wpadła reszta. Dosłownie wpadła.
- No to gramy, już .? - spytał Harry, podrzucając piłkę do góry
- Tak, pewnie. Ale lepiej zobaczcie to. - Malik wskazał ręką na ekran,a  reszta podeszła do niego bliżej. Po ich minach można wyczytać tyle, że są tak samo zszokowani jak my.
- Zayn, musisz podczas kolejnego wywiadu, wydać sprostowanie tej plotki i będzie po problemie - zaproponował Louis
- Tak zrobię, ale gorzej  z Perrie, nie wiem czy mi uwierzy.
- Jeśli kocha to uwierzy  - zaśmiał się Tomlinson, a Zayn obrzucił go morderczym spojrzeniem
- Mógłbyś choć przez chwilę być poważny .? - spytał go Liam, a ten chwilę się zastanowił i pokręcił przecząco głową.
- Nie zamartwiajmy się już, idziemy grać. - Wygnałam całe towarzystwo z pokoju i poszliśmy do hotelowej sali. Była ogromno.
- Hmm. Arianna, mam pytanie .?
- Tak, Harry.?
- Ty zamierzasz grać z nami w piłkę.?
- Tak, a co .?
- Nie, nic. Ale na pewno chcesz.?
- Dobra, Harry nie owijaj w bawełnę. - ponagliłam go
- No dobrze. To umiesz grać czy nie , bo w końcu jesteś dziewczyną . - wypowiedział to tak szybko, a ja zaczęłam się śmiać
- Dobrze zauważyłeś, jestem dziewczyną. Ale cię zaskoczę, umiem grać. - Harry bez odpowiedzi odszedł, a po chwili nastąpiło wybieranie drużyn.
- Wybierać będzie Zayn i Louis . - zarządził Liam i zaczęło się wybieranie.
- Więc tak, wybieram Harr'ego - powiedział Lou
- Ja Nialla - tym razem Zayn
- Ja Liama - wybrał go Louis i zostałam tylko ja i widać było, że Zaynowi to nie na rękę, mieć dziewczynę w drużynie, ale jeszcze nie wiedział co go czeka.
- Arianna idzie do was - zaśmiał się Lou, a Zayn markotnie się uśmiechnął, zaczęliśmy grać. Początkowo nikt nie strzelił, ale po  chwili dostałam piłkę i strzeliłam gola, Louisowi , który stał na bramce. Tłumaczyli to jako jednorazowy fart, ale po pięciu kolejnych golach, poddali się. Patrzyli się na mnie jak na dziwoląga, a ja stałam i tylko się z nich śmiałam.
- Ty, dziewczyna, piłka, gol - Louis, chyba głośno myślał
- Dobrze kombinujesz. - zaśmiałam się
- Arianna, skąd ty tak umiesz grać.? - spytał Harry
- Grało się tu i tam. A tak naprawdę kiedyś się strasznie fascynowałam piłką i byłam w damskiej drużynie. - w skrócie opowiedziałam im moją historię, a oni patrzyli się na mnie z rozdziawionymi buziami - No co, dziewczyny z piłką nie widzieliście.? - spytałam, a oni pokiwali przecząco głową.
- No dobra, nie ważne. Zbieramy się do pokoju, na kolację. - tak jak Liam powiedział, zrobiliśmy. W windzie słyszałam jeszcze marudzenie Louisa "ta dziewczyna mnie zaskakuje".  Po kolacji, chłopcom było mało piłki i chcieli dogrywki w Fifie. Bez problemu się zgodziłam i znów ich ograłam. Ich miny były bezcenne.
- Ja chce taką żonę - rozmarzył się Harry
- To sobie taką znajdź
- Utrudniasz - zaśmiał się Harry
- Zapomniałam ! - krzyknęłam
- Czego .?
- No spakować się, przecież jutro wylatujemy - zaczęłam panikować, godzina dwudziesta, samolot rano a ja nie jestem spakowana
- A mi się przypomniało, że chyba też nie jestem - powiedział  Harry i pobiegł do swojego pokoju, ja zrobiłam tak samo. Pakowanie to coś czego nie lubię. Wkładasz wszystko a  i tak zamknąć się nie chcę. Ale wyjątkowo dzisiaj mi się udało. Zostawiłam sobie ciuchy na wylot i kosmetyki. A resztę spakowałam. Wyrobiłam się w dwie godziny. Szczęśliwa, że jestem już spakowana, zeszłam na dół. Harry'ego nie było.
- Tamten się chyba w walizce, zgubił - zaśmiał się Lou, poszłam sprawdzić, czy Loczek jeszcze żyje. Weszłam , a tam masa ciuchów latała po całym pokoju, a po środku tego wszystkiego stał Harry i na wszystko spokojnie patrzył.
- Hmm. Harry , może ci pomóc, bo coś ci to długo zajmuje
- Jeśli byś mogła - zaczęłam składać jego ubrania, on ma ich więcej niż ja! Pakowaliśmy  przez trzy godziny, zmęczeni zeszliśmy do reszty.
- Wracają jak z jakieś wojny.
- Bo tak jest - ułożyłam się na kanapie i chciałam, odpocząć, ale Louis przysiadł i zaczął marudzić.
- Ale Arianna, będziesz dzwonić codziennie, bo będę się martwił.
- Ale nie trzeba, nic mi nie będzie.
- Nie o ciebie, będę się martwił tylko o Harry'ego - popatrzyłam na niego urażona ale za chwilę zaczęłam się śmiać. Nie wyobrażam sobie tego całego wyjazdu, ale kto wie co się wydarzy.

To ja Krycha. Długo nie dodawałam rozdziału, bo kompletnie nie miałam pomysłu, ale dzisiaj nagłe pozytywne olśnienie. Liczę, że się wam spodoba i opinie wyrazicie w komentarzach .;) Następny rozdział należy do Jadźki. ;)
Chciałabym również zaprosić was na te blogi.
KLIK
KLIK
KLIK
KLIK

2 komentarze:

  1. Świetny:))
    Jestem bardzo ciekawa jak to będzie dalej.
    Trochę krótkawy ci wyszedł ale dobrze jest:D
    Mam nadzieje ,ze Jadźka szybko napisze:)
    Pozdrawiam..Vainavi.♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię waszego bloga. Natrafiłam w sumie przypadkiem, ale nie żałuję że zaczęłam go czytać. Harold, jak mniemam, stara się poderwać Ariannę. W sumie, to się nie dziwię. Brawa dla niej, za ogranie chłopaków - jest moim mistrze. Ogólnie, to bardzo spodobało mi się ta historia. :D

    http://i-just-trying-read-the-signals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń