Moim ojcem chrzestnym jest niejaki Paul Higgins, menadżer zespołu One direction. Ostatnio wraz z moimi rodzicami ustalili że zabierze mnie do siebie na kilka tygodni. Z góry wiedziałam że nie będą to zwykłe wakacje i nie chodzi tu wcale o tych pięciu chłopaków. Wujek powiedział że zabiera mnie do siebie, aby nauczyć mnie dyscypliny i pracy. Przez czas, jaki spędze u niego mam być jego asystentką. Na początku nie satysfakcjonowało mnie to, ale patrząc na to z innej strony może być całkiem fajnie. Co do One direction, specjalną fanką nie jestem, mam może dwie, trzy piosenki na telefonie i nic więcej. Kilka dni przed wyjazdem postanowiłam przyjrzeć się podopiecznym wujka, żeby stwierdzić który z nich jest najładniejszy. Nie mogłam się zdecydować, oglądając coraz więcej zdjęć, uznałam że każdy z nich na swój sposób jest przystojny.
Dzień przed wylotem do Chicago, moja mama latała po domu jak poparzona. Co chwila dokładała mi nowe rzeczy do walizek, sprawdzała dokładnie czy wszystko spakowałam, a tato przeprowadzał poważną rozmowe na temat świata w Ameryce.
-Przecież wujek Paul się mną zajmie. Widziałeś kim on się opiekuje? Pięciu szatanów ma pod dachem, to ze mną ma sobie nie poradzić? - próbowałam uspokoić ojca.
-Jesteś gorsza niż tych pięciu, jak ich określiłaś..szatanów.
-Wcale że nie. O nic się nie martw. Zajmij się lepiej rezerwacją biletów do Bułgarii, bo mama nie będzie zadowolona, jeśli zwalisz na nią wszystkie obowiązki.
-W stu procentach się zgadzam, to dla mojego dobra, więc ide szukać jakiegoś taniego hotelu.
-Tato - powiedziałam znacząco.
-Mhh - westchnął - średnio taniego..
-Nie ee - pokręciłam głową
-Najgroższego w Bułgarii, pasuje?
-Tak. - uśmiechnęłam się, a tato spojrzał na mnie z pod byka. Wróciłam do mamy i zaczęłam przeglądać rzeczy jakie wrzuciła mi do toreb.
Położyłam się dość wcześnie, ponieważ o 9 miałam wylot. Moi rodzice, kilka dni po mnie lecą do Bułgarii, na wakacje, aby się zrelaksować i conajważniejsze odpocząć ode mnie. Jestem nieznośnym dzieciakiem, wiem jednak że u wujka trzeba będzie się opanować. Jeśli niedaj boże zrobią mi jakieś kompromitujące zdjęcie, miło nie będzie...
-Mamo puść mnie, musze już iść - prosiłam, kiedy mama trzymała mnie w mocnym uścisku. - tato powiedź coś.
-Sarah zostaw ją, nie chcemy żeby sie spóźniła
-Wszystko mi jedno. Uważaj na siebie dziecko, zadzwoń zaraz jak dolecisz. Obiecujesz że zadzwonisz?
-Oczywiście mamo. Trzymajcie się. Pa tato. - pomachałam im na pożegnanie i pobiegłam do samolotu. Usadowiłam się wygodnie i odpaliłam netbooka. Weszłam na Twittera i zaraz zorientowałam się że obserwuje mnie Harry, Zayn i Liam. Ten pierwszy skierował do mnie wpis.
@Ari: Hello Arianna. Nie moge doczekać się twojego przylotu.
@Harry_Styles: Hi, Harry. Czekaj na mnie na lotnisku żebym się nie zgubiła.
Po jakiś 20 minutach Styles znów się odezwał.
@Ari:Już jestem i czekam.
@Harry_Styles: To się naczekasz,
@Ari:Trudno. Masz pozdrowienia od chłopaków.
@Harry_Styles: Dziękuje, też ich pozdrów.
@Ari:Niall, Lou i Liam Ci dziękują.
@Harry_Styles: Z tego co wiem, jest jeszcze jeden członek zespołu.
@Ari: Zayn, on ...on...nie powiem tego publicznie. Ale uznajmy że też Ci dziękuje.
@Harry_Styles: Powinnam się bać? To coś złego? Nie chce mnie? Mam wracać, moge skoczyć z samolotu.
@Ari: Nie! Nie oto chodzi. Powiem Ci w cztery oczy.
@Harry_Styles: Niech będzie. :d x.
@Ari: Musze iść na próbe.. : c . Do zobaczenia Ari.
@Harry_Styles: Do zobaczenia Harry.
Po krótkiej wymianie zdań z Harrym, przyszedł czas na śniadanko. Nie wiem dokładnie co znajdowało się na moim talerzu, ale było dobre co jest oczywiście najważniejsze. Pobuszowałam jeszcze chwilę po internecie i zasnęłam. Miałam jakiś głupi sen. Śnił mi się wielki stadion, masa ludzi, a ja grałam w tenisa w jakimś biurze. Obudziłam się po trzech godzinach. Zdezorientowana poszłam zapytać ile potrwa lot.
-4 godziny? O matko...no dobrze, czy moge prosić coś do picia? - zapytałam stewardessy.
-Oczywiście, zaraz pani przyniosę.
-Dziękuje - odpowiedziałam i wróciłam na swoje miejsce. Tradycyjnie sprawdziłam TT. W ciągu niecałych trzech godzin, follownęło mnie ok. 200 osób, i pomyśleć że to przez taką rozmówkę z Harrym Stylesem.
Po lądowaniu rozpoczęłam poszukiwania wujka. Oczywiście w tym tłumie nie dało się nikogo wyłapać. W pewnym momencie, pomyślałam że może o mnie zapomnieli. Na to wyglądało. Usiadłam na krześle koło baru z kanapkami i patrzyłam jak lotnisko pustoszeje. Nie miałam jak zadzwonić do wujka, ponieważ nie aktywował mi jeszcze karty.
-Arianna ! - usłyszałam swoje imie. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z czarną czuprynką.
-Yyyy.....moment niech się zastanowie .... Zayn? Zayn Malik?
-Tak. Przepraszam ..-zaczął zdyszany - ale przeciągnęła nam się próba, Paul nie mógł sie do Ciebie dodzwonić i tak jakoś wyszło.
-Ok, rozumiem. Zayn...może chcesz wody? Mam wrażenie że zaczniesz sie dusić.
-Heh, nie. Jest ok, troche sie spieszyłem. Z resztą opowiem Ci wszystko po drodze, daj walizki. - podałam Malikowi dwie walizki, a jedną wzięłam sama.
-Chwila, z tego co wiem nie masz prawa jazdy.
-Przyjechałem z ochroniarzem.
-Aha. Czemu nie ma tu tłumu fan...- przerwałam, ponieważ kiedy wyszliśmy na zewnątrz, gdzie lotnisko otaczało multum dziewczyn - ek. - dokończyłam. Od razu podszedł do nas ochroniarz, zabierając mnie i moje bagaże do samochodu. Drugi z "olbrzymów" pilnował Zayna. Ponad 1,5 godziny siedziałam w aucie i czekałam aż każda z tych piszących lasek, będzie miała zdjęcie i autograf.
-Jejku...bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam - powiedział wsiadając do samochodu i gestykulując, abyśmy już odjechali - tak to jest.
-Ja wszystko rozumiem, nie ma sprawy - powiedziałam przeciągając każde słowo - ale czemu akurat TY musiałeś po mnie przyjeżdzać? Nie wystarczyło tych dwóch goryli?
-Tak jakoś wyszło. Chciałem się podlizać Paulowi i pomyślałem że odbiore jego ukochaną chrześnice z lotniska.
-Miło, tylko że jego ukochana chrześnica musiała czekać ponad godzine na odbiór z lotniska.
-Znów mam Cię przepraszać? Oj koleżanko,troche za dużo jak na początek.
-Niestety, tak to jest - uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam głowe, by popatrzeć za okno. Czułam na sobie jego wzrok, ale próbowałam to zignorować. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy przed hotel, pod którym tradycyjnie stał tłum fanek. Ochroniarze postanowili że wysadzą nas z tyłu, skąd odbierze nas wujek.
-Och, mój niesforny dzieciak przyjechał - krzyknął na powitanie wujek i mocno mnie uściskał
-Cześć wujku - powiedziałam bezentuzjazmu, ponieważ nienawidziłam kiedy mówił na mnie dzieciak.
-Prze...
-Nie przepraszaj jej! - przerwał Zayn - przepraszałem ją dzisiaj już dużo razy i starczy
-Tylko dwa, wujek, tylko dwa - powtórzyłam
-Trzy razy Cię przepraszałem.
-Dwa!
-Mówie że trzy to trzy.
-Jak mówie dwa to dwa
-Ale ja mówie że trzy, zrozumiano?
-Nie, ty zrozum ..
-Ej, ej! Młodzieży,co to było? Opanujcie się. Na góre, ale już i ani słowa. - posłusznie skierowałam sie w stroche schodów. Zayn szedł koło mnie. Wysyłaliśmy sobie nawzajem chłodne spojrzenia, jednak moje uległo zmianie kiedy zobaczyłam reszte zespołu. Wszyscy jak jeden mąż powiedzieli :Hello: i pokolei podchodzili, tuląc mnie i dodając jakieś głupie komentarze o sobie nawzajem.
Mieli wynajęte całe piętro hotelowe, a mój pokój znajdował między pokojem Nialla i wujka Paula. Postanowiłam się odświeżyć i rozeznać z grafikiem chłopców. Długo miejsca tu nie zagrzejemy, co kilka dni będziemy lecieli do innego miasta.
-O jesteś, kolacja - krzyknął Niall. - zrobiłem Ci kanapki.
-Mi kanapki? - zapytałam lekko zdziwiona
-Mhm...z serem, sałatą, pomidorem, szczypiorkiem i jajkem, może być?
-Jasne,...tak, dziękuje. Miło z twojej strony Niall - zajęłam miejsce koło blondaska, a on podsunął mi pod nos talerz z kanapkami. Wzięłąm jedną niepewnie i lekko ugryzłam. Czułam się dość nieswojo, dlatego że całą piątka była we mnie wpatrzona jak w obrazek. - chłopcy..- zaczęłam
-Tak? - odpowiedzieli chórem, prócz Zayna, który zajął sie swoim telefonem.
-Możecie tak na mnie nie patrzeć, głupio się czuje.
-Przepraszamy, tak po prostu chcieliśmy cię poznać - wytłumaczył Liam.
-Patrząc na mnie?
-Tak, dzięki obserwacji wzrokowej można sie wiele dowiedzieć - wyjaśnił Harry. Cała nasza piątka popatrzyła na niego dziwnym wzrokiem, aż w końcu nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
-A tej co? - spytał wujke, wchodząc do największego pokoju. Chłopcy wzruszyli ramionami i dalej bacznie mi sie przyglądali.
-Bo..hahaha...coś mi sie przypomniało,ale nie ważne - odchrząknęłam i zabrałam się za zajadanie kolacji, podczas której poznawalam się bliżej z chłopcami. Zayn zachowywał się normalnie, chciaż nie wiem czemu służyło to wcześniej, w każdym razie cały wieczór Horan i Styles chcieli, abym powiedziała im co mnie tak rozbawiło, a Lou i Liam, rozeszli się po pokojach, aby porozmawiać na skype ze swoim dziewczynami.
-Powiedz! - krzyczał Harry
-To nic ważnego, ani śmiesznego, mój poryty umysł tak na to działa.
-Ale powiedz - piszczał Hazza
-O matko! Harry jaki talent
-Niezły jestem nie? Moge głośniej ...czekaj tylko sie przygotuje ... trzy cztery ...- już miał piszczeć, ale Zayn wsadził mu do buzi skarpetki.
-Chcesz żeby Arianna już pierwszego dnia z nami ogłuchła? - zapytał
-Nic jej nie będzie.
-A chcesz żeby wróciła do domu?
-Nie, nie!
-A widzisz , to nie piszcz.
-Ej Zayn robimy zapasy? - zapytał Lou. Malik bez zbędnych słów rzucił się na Lou, i po chwili obydwoje wylądowali na ziemi, przewracając przy tym lampe i stolik.
-Ups - skomentowałam i zrobiłam skrzywioną minkę, na co Liam wybuchnął smiechem - ze mnie sie śmiejesz ? - spytałam, na co on przytaknął.
-Moge Ci zrobić zdjęcie i wrzucić na twittera?
-Nie ma mowy!
-Kiedyś zrobie. - zapewnił i usiadł na kolana Niallowi.
-Nie no! - powiedział głośno Paul, wchodząc do pokoju - popisówa ? Chłopaki ja mam za to płacić?
-Tak - powiedzieli chórem.
-Przyszedłem zapytać, czy chcecie iść do hotelowego baru, w końcu jutro macie wolne, możecie się wyluzować.
-Super pomysł, Arianna idzie z nami prawda?
-Nie Harry nie idzie z wami.
-Dlaczego?
-Bo jest niepełnoletnia.
-To co, nikt nie będzie wiedział.
-Nie i koniec. - wiedziałam że tak będzie, więc nawet nie zabrałam głosu w tej sprawe. Wstałam i skierowałam się do wyjścia.
-Miłej zabawy chłopaki - uśmiechnęłam się na pożegnanie i poszłam do swojego pokoju.
Wyciągnęłam z torby książke, położyłam się i zaczęłam czytać. Słyszałam jak Lou i Niall biegali po holu krzycząc "oddawaj moje rajstopy" zaintrygowało mnie to, więc szyłam. Moim oczom ukazał się biegający w samych bokserkach Lou , trzymający w ręce fioletowe rajstopki. Harry momentalnie znalazł się przy mnie i zasłonił mi oczy.
-Widok nie dla dzieci - oznajmił i wepchnął mnie do pokoju. Nie zdąrzyłam nic powiedzieć, bo ten zamknął mi drzwi przed nosem. Olałam to i wróciłam do czytania lektury.
Po dwóch kwadranstach usłyszałam za nimi"wychodzimy, cześć" . Odpowiedziałam głośnym"hej" , a do mojego pokoju wparował Malik.
-Gdybyś czegoś potrzebowała to dzwoń.
-Mhm, dziękuje Zayn - uśmiechnęłam się promiennie, na co chłopak odpowiedział tak samo i wyszedł. Kilka minut później ktoś mocno trzasnął drzwiami, ale nie odezwał się. Postanowiłam wyjść i to sprawdzić.
-Harry?
-Arianna? Przestraszyłem Cię? Przepraszam, ale ..przeciąg.
-Tak troche,..ale nie szkodzi. Co tu robisz?
-Nie chce mi sie tam siedziec, pomyślałem że spędzimy ten wieczór razem, hm?
-Chcesz ze mną spędzac czas?
-Coś w tym dziwnego?
-Nie, skąd. Miło mi.
-To co porobimy? Lubisz grać np. w wyścigi?
-Lubie, pogramy?
-Jasne, chodź.
Usiedlismy pod telewizorem, a Harry odpalił konsole. Grając, cały czas rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy sobie nawzajem o swoich życiu, Styles był bardzo otwarty i gadał jak najęty. Gorzej niż ja, naprawdę współczuje jego przyszłej dziewczynie.
Rozdział pierwszy za nami. W sumie za mną, Jadźką, ponieważ na mnie spadł obowiązek napisania początku. Stwierdzam że jest nie najgorszy, ale opinia, pozostawiona w komentarzach, należy do was.
Pozdrawiam.
Jadwiga ;d x .